Nowa strona internetowa

piątek, 27 stycznia 2012

AntyACTA 25.01.2012 - relacja

Kontrowersyjna umowa międzynarodowa ACTA, o której teraz już wiemy wiele, przez parę lat była zakulisowo przygotowywana w nieoficjalnych kręgach. Podobną taktykę przyjął polski rząd pracując nad nią w zaciszu gabinetów z dala od społeczeństwa. Kiedy na światło dzienne wyszła wieść u rychłym podpisaniu tejże umowy środowisko internautów wręcz wybuchło, a tego efektem organizowane protesty w kilkudziesięciu polskich miastach. Zwoływane one były przez facebooka, który na co dzień jest raczej wylęgarnią ludzkiej głupoty i prostactwa, tutaj trzeba przyznać stał się sprawnym narzędziem mobilizacji.




Protest we własnym mieście chcieliśmy zorganizować również i my, tym bardziej jako środowisko narodowe, które od lat przypomina o kolejnych zamachach na wolność narodową i wolność jednostki. Pojawiły się też również inne prywatne inicjatywy, z którymi udało się porozumieć i stworzyć wspólny protest, którego formalnym organizatorem za sprawą wniosku w urzędzie miasta stał się Narodowy Rzeszów. Mimo naglącego czasu udało się jeszcze „rzucić” kilka tysięcy informacyjnych ulotek na rzeszowskie szkoły i uczelnie. Liczba klikających „lubię to” przybywała, lecz jak wiadomo zazwyczaj jest to posunięcie nie przekładające się na czyn, dlatego liczba manifestujących była wielką zagadką.

Pod urzędem wojewódzkim zjawiamy się na pół godziny przed startem i liczba zgromadzonych już była bardzo pokaźna. Jednak co od razu rzuca się w oczy, jest to spora mieszanka ludzi i różnych subkultur (niektórzy nawet w stanie wskazującym – stres przed pierwszą akcją społeczną?). Było to zrozumiałe, gdyż atak na wolność słowa w internecie, ostatni bastion tej wolności co jak się okazuje jest solą w oku światowych decydentów, połączył ludzi, którzy na co dzień mają ze sobą niewiele wspólnego. Jednej grupie jedynie ogół manifestujących zaproponował gromkim okrzykiem, aby opuściła miejsce protestu, a mianowicie młodzieżówce PO, która miała się tam rzekomo pojawić. Posunięcia tego nie trzeba tłumaczyć. Od tego też rozpoczął się cały protest.

Od początku staramy się ogarniać całe mocno zróżnicowane towarzystwo, aby wszystko odbywało się w pewnych ryzach i cywilizowanej formie. Trzeba zaznaczyć, że było to drobne wyzwanie co do którego mieliśmy obawy, bowiem pojawiło się na proteście około 2 tysięcy ludzi, co nawet zaznaczały lokalne media. Jest zapewne liczba najbliższa prawdy, gdyż samych podpisów pod referendum udało się zebrać 1389 (notabene ciekawa data hehe). Rozwijamy 3 transparenty ("ACTA drogą do niewoli, nie poddamy się kontroli", "Stop Cenzurze Internetu" oraz nasz "Narodowy Rzeszów"). Było jeszcze kilkanaście transparentów prywatnych, na szczęście bez błazenady pojawiającej się w innych miastach typu „bede grau w gre”. W tle natomiast powiewają też narodowe flagi. Pikietę chcieliśmy rozpocząć od przemówienia, jednak „bojowe” nastawienie tłumu sprawia, że startujemy z okrzykami. Tych przewijało się naprawdę sporo. Od „Nie dla ACTA”, „Stop cenzurze internetu” po antyrządowe „Donald i frajerzy, wasz rząd obalą blogerzy”, „Zapomniałeś o kibicach, internautów popamiętasz”. W przerwach między okrzykami przypominamy, że protest przeciwko ACTA musi być protestem antyrządowym, który po cichu wdraża tą ustawę za plecami Narodu, a w sprawach kluczowych jak naprawa finansów publicznych, budowa dróg i kolei, reformy społeczne, drożyzna nie robi NIC lub robi kompletnie nieudolnie. Nie brakło też haseł komunistycznych, gdyż Polacy doświadczeni tak okrutnie przez ten antywolnościowy system jeszcze bardzo długo będą kojarzyć kolejne ataki na ich suwerenność i prawa osobiste jako nowe wcielenie „komuny”, nie ważne czy z sierpem i młotem, żółtymi gwiazdkami czy nikomu nie znanym logiem międzynarodowego lobby i korporacji. Zatem niosło się rzeszowskimi ulicami „Precz z Komuną”, „Precz z czerwoną demokracją”, „A na drzewach zamiast liści ...”. Dostało się też pewnej gazecie, którą jak słusznie się spodziewaliśmy, zaboli fakt aktywnego uczestnictwa narodowców pośród masowych protestów społecznych i „odwdzięczyła się” nam kłamliwym artykułem. Nie była to nasza pikieta, lecz ogólnospołeczna na którą transparenty własnych organizacji i stowarzyszeń mógł bez przeszkód przynieść każdy, z wyjątkiem partii politycznych – właśnie przez wzgląd na apolityczny charakter zgromadzenia.

W końcu przyszedł czas na odczytanie oświadczenia Stowarzyszenia Marszu Niepodległości, gdzie poruszone zostały najistotniejsze kwestie związane z ACTA. Jedną z nich jest fakt, iż ACTA wpisuje się w szerszy kontekst ataków na wolność narodową i swobodę jednostki z jakimi mamy do czynienia o dłuższego czasu, a co przybiera na silę ostatnio w iście orwellowskim stylu. Przypominamy zatem sprawę ostatniego więźnia politycznego Adama Słomki. Odnosimy się również do ostatnich ataków Wielkiego Brata z Brukseli na bratni naród węgierski intonując „Jesteśmy z wami, hej Węgrzy jesteśmy z wami”. W kółko natomiast powracają okrzyki wymienione w poprzednim akapicie. Dla rozgrzania zarzucane jest co chwilę „kto nie skacze ten za ACTA”. Zgromadzeni ku naszemu zdziwieniu nie tracą impetu i pikieta przeciąga się aż do godziny 20. Wtedy też postanawiamy zakończyć akcję, mimo chętnych do dalszego protestowania.

Protest uważamy za udany. Dopisała frekwencja, która przebijała niekiedy większe miasta niż Rzeszów. Mimo licznego zgromadzenia udało się nadać temu w miarę zorganizowany charakter. Na manifestację przybyli ludzie z różnych środowisk i grup społecznych co jest dużym pozytywem, gdyż pokazuje, że w sprawach fundamentalnych jaką jest wolność słowa Polacy stają razem ponad podziałami. Taki już nasz charakter narodowy, iż nie dajemy sobie wydrzeć tego co najcenniejsze. Jednak smutnym obliczem tego charakteru jest wyciągnięcie szabli dopiero jak zagrożenie zajrzy nam głęboko w oczy. Tak było w historii tak zdaje się było i teraz. Dlatego na koniec przypominamy to o czym mówiliśmy też na tej pikiecie. Protest i walka o swoje cele nie może być jednorazowym zrywem, lecz systematyczną pracą dnia codziennego. Zachęcamy zatem do działania indywidualnie bądź we własnych grupach. Miejmy nadzieję, iż chociaż dla części tych 2 tysięcy protestujących będzie to właśnie swego rodzaju przełom w tej kwestii. Zaś jako Naród nie traćmy ducha czynu.


Zdjęcia i wideo  w dziale galeria