Nowa strona internetowa

piątek, 12 lipca 2013

Marsz Pamięci Ofiar Ludobójstwa Na Kresach - relacja

W okrągłą 70 rocznicę tzw. krwawej niedzieli, która była apogeum rzezi wołyńskiej, ulicami Rzeszowa przeszedł marsz upamiętniający ofiary ludobójstwa na wschodnich terenach II Rzeczpospolitej. Marsz ten miał także upomnieć się o pamięć wszystkich Polaków pomordowanych przez Ukraińców z OUN-UPA w latach 1939-1947 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ponad 300 osób, w tym patrioci z innych podkarpackich miast, a nawet z Wrocławia, przeszło w cichym marszu spod pomnika Armii Krajowej na rzeszowski rynek. 


W tym roku obchody męczeństwa Polaków na Kresach przybrały w całym kraju szerszy charakter. I choć jako narodowcy pamiętaliśmy o tych ofiarach również w latach poprzednich, to również postanowiliśmy nadać własnym obchodom donioślejszą formułę. Stąd idea marszu w stolicy województwa, które graniczy z Ukrainą, a którego mieszkańcy często mają kresowe korzenie. 

Samą manifestację poprzedzał pokaz filmowy zorganizowany we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej. Przed projekcją miał miejsce wprowadzający wykład, zaś po niej rozgorzała żywa dyskusja. Wszystko w wypełnionej po brzegi sali. 

Następnie zebrani przenieśli się pod pomnik Armii Krajowej, gdzie zaczęli też powoli dochodzić inni uczestnicy marszu. Ten wystartował z lekkim poślizgiem, gdyż czekaliśmy na dojeżdżających na zbiórkę patriotów z innych miast. Zjawili członkowie narodowych organizacji (ONR, MW, AN) oraz ludzie niezrzeszeni ze Stalowej Woli, Tarnobrzega, Mielca, Dębicy i innych podkarpackich miast. Rzeszów odwiedzili także kibice Śląska Wrocław.

Nieco przed 21 jeden z naszych działaczy otworzył marsz przemówieniem. Podkreślił w nim charakter i ideowe przesłanie marszu. Była to naturalnie chęć upamiętnienia niewinnych cywilnych ofiar, podkreślenie duchowej łączności z Kresami i wyartykułowanie charakteru zbrodni, która była ludobójstwem. Zaznaczył również wagę tego marszu, w kontekście wieloletniej obojętności władz i mediów w związku z tym tematem z niezrozumiałych, aktualnych względów politycznych. Nazywając po imieniu sprawców, wspomniał również, że bezwzględnym obowiązkiem każdej idei narodowej jest wystrzeganie się szowinizmu, bowiem to on odpowiadał za te okropne zbrodnie. Zaś ewentualne pojednanie obu narodów może być budowane jedynie na prawdzie historycznej, którą miał obronić właśnie nasz marsz. 

Po przemówieniu przystąpiliśmy do formowania kolumny marszowej oraz rozdania manifestantom pochodni, zniczy i białych róż. Czoło i boki pochodu zdobiły oczywiście banery, flagi i transparenty zarówno tematyczne, jak i z nazwami poszczególnych organizacji. W górze natomiast powiewały flagi narodowe. Po modlitwie ponad 300 osoby pochód w pełnej ciszy i powadze ruszył. Blask pochodni wzdłuż Alei Lubomirskich robił naprawdę wyjątkowe wrażenie, podobnie jak bijące dzwony w kościele Świętego Krzyża na ulicy 3 Maja. Te ostatnie umilkły, gdy dotarliśmy pod wspomniany kościół, aby złożyć znicze i kwiaty pod tablicą poświęconą pamięci ofiar kresowego ludobójstwa. Odmówiono też specjalną modlitwę, po której ruszono w dalszą trasę. Całość zakończyła się na rzeszowskim rynku, gdzie w kilku słowach podsumowano marsz i podziękowano wszystkim za przybycie. Po oficjalnym zakończeniu odśpiewano jeszcze hymn narodowy, w co włączyli się również przebywający w rynku Rzeszowianie. 

Marsz w okazałej formie upomniał się o pamięć pomordowanych Polaków na Kresach Wschodnich, którzy byli przez lata ofiarami drugiej kategorii. Miejmy nadzieję, iż zmieni się to już na trwałe i tysiące naszych rodaków, którzy niekiedy nie mają nawet symbolicznego pochówku, znajdą wreszcie swe wieczne ukojenie. 

"Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary"





ps. wkrótce również nasza galeria zdjęć