Nowa strona internetowa

poniedziałek, 11 lipca 2011

Wołyń 11.07.43 - Pamiętamy

Początek lipca bywa okresem specyficznym. Dla wielu jest to czas rozleniwienia i urlopów czy wyjazdów dzieci na kolonie. Dla innych jest to okres znoszenia trudów upalnych dni bądź też seryjnie padającego deszczu. Czym ten okres jest zaś w przestrzeni publicznej i medialnej? 
W tym roku początek tego wakacyjnego miesiąca (jak i końcówka wcześniejszego) przyniósł nam medialną sraczkę i powszechną masturbację związaną z objęciem przez nasz kraj tzw. prezydencji w strukturach ZSRE .. yy przepraszam UE. Co ona tak realnie znaczy i na ile jest jedynie pożywką dla swołoczy to temat odrębny. Jednak kubeł zimnej wody na nasze "elyty" przyniosła (lub nie przyniosła wcale, bo niekiedy można odnieść wrażenie że dzisiejsza klasa polityczna ma wszystko w .. daleki poważaniu) wizyta Donalda "zamykam" Tuska na posiedzeniu europarlamentu. Tam nasze Słońce Peru na ziemie sprowadził trochę angielski polityk Nigel Farage i to z jego przemowy wynika poniekąd powyższa "pomyłka" w nazewnictwie unii europejskiej (patrz:Nigel Farage vs Donald Tusk ). 

Naturalnie 4 lipca polskim mediom nieodzowne wydało się poinformowanie odbiorców, iż swe największe święto narodowe obchodzą Amerykanie. Podobnie jak niezbędne okazało się wspomnienie znów o Jedwabnym (co jest tematem na kolejną, odrębną rozprawkę). Z ust polityków natomiast popłynęły następne przeprosiny w naszym imieniu w związku z tą kwestią. Gdzieś tam w tle zapewne też przemknął pogrom kielecki. Czy to wszystko? Początek lipca przynosi nam jeszcze organizowane tu i ówdzie dni kultury ukraińskiej. Chyba tyle. Chyba.

Jednak gdzieś między tym wszystkim mamy jeszcze rocznicę jednego wydarzenia, a mianowicie rzezi wołyńskiej, o której pisaliśmy na blogu. Z tą różnicą niestety, że ta rocznica w porównaniu z powyższymi oraz mając na uwadze historyczną skalę tego wydarzenia - przechodzi jakoś ledwie zauważalna, cicha, na bocznym torze, bądź też kompletnie przemilczana. Używając modnego ostatnio młodzieżowego sformułowania można by ironicznie rzec: "oj tam oj tam", dzisiaj takie szybkie życie, tyle spraw na głowie, że mógł sobie 40 milionowy naród wraz ze swymi władzami i mediami po prostu zapomnieć u ludobójstwie na swych rodakach liczonym w dziesiątkach tysięcy. Ale problem potęguje jeszcze fakt, że jest to stały schemat powtarzalny od wielu lat, gdzie próby pielęgnowania pamięci o rzezi Polaków na Wołyniu są wyjątkami potwierdzającymi regułę. Szczerze wątpimy, że w tym roku będzie inaczej, choć chcielibyśmy się rozczarować.
Dlatego postanowiliśmy w skromny sposób upamiętnić ofiary tamtej lipcowej niedzieli na polskich Kresach, a jednocześnie przypomnieć rzeszowianom o tych tragicznych wydarzeniach i przebić się z tym do świadomości części z nich. W tym celu w niedzielę rozdaliśmy kilkaset ulotek na rzeszowskich deptakach w centrum miasta. Ulotki u części ludzi znalazły pełną, żywo wyrażaną aprobatę, zapewne mając tak jak my świadomość niedostatecznej pamięci o rzezi wołyńskiej. Minimalnego smaczku tej akcji dodaje fakt, że w tamtym miejscu rozdawano też promocyjne puszki z jednym ze znanych gazowanych napoi, który jest sponsorem euro 2012. Stąd obecne tam loga tej sportowej imprezy organizowanej przez Polskę i .. Ukrainę. Przechodnie dostawali ulotkę informującą o rocznicy dokonanego ludobójstwa na Polakach przez właśnie Ukraińców. Dziwne? Właściwie to wcale. Wydarzenia z przeszłości nigdy nie mogą bezwzględnie, absolutnie determinować dzisiejszych poczynać i relacji z innymi krajami, tym bardziej sąsiadami (abstrahujemy oczywiście od śmiesznego euro i modern football). Ale nigdy nie może się to odbywać w zapomnieniu i przemilczeniu prawdy historycznej, mimo że bolesnej czy kontrowersyjnej. Zaś przypomnieć tę prawdę historyczną miał również transparent wywieszony w poniedziałek na wiadukcie przy jednej z głównych ulic.