Nowa strona internetowa

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Bójka na gdyńskiej plaży, czyli ... dlaczego potem płoną wozy TVN-u

Polskojęzyczne media znów znalazły pożywkę i od dwóch dni wałkują temat bójki na gdyńskiej plaży między meksykańskimi prowokatorami a kibicami Ruchu Chorzów. Temat właściwie jest błahy, gdyż każdego weekendu dochodzi zapewne do kilkudziesięciu takich bójek (przy mniejszych liczbach) w skali kraju, tyle że "areną" nie jest plaża, lecz dyskoteka, pub, remiza. Warto jednak na tę sprawę spojrzeć z innej perspektywy.





Dzięki bójce marynarzy z Meksyku i kibiców z Górnego Śląska w przestrzeni medialnej znów zaistniał temat zastępczy. Dziwić to nie powinno, gdyż jest to powtarzający się motyw od wielu lat. Nieudolność kolejnych władz oraz ułomność dziennikarzy trzeba czymś tuszować.
Tutaj jednak mieliśmy do czynienia z rzadko spotykaną manipulacją i podawaną z premedytacją potężna dawką fałszu. W pierwszym dniu relacjonowania przez media głównego nurtu zabrakło rzeczy najważniejszej, faktów. A jeśli te nie były jeszcze znane to przynajmniej opinii obu stron. 
Ten fundament dziennikarskiego warsztatu został pominięty. Czego natomiast nie brakło? Mrożącej krew w żyłach historii, która w połączeniu z elementami tresury politycznej poprawności miała masę Polaków ukierunkować w postrzeganiu całej sytuacji.

Reżimowe telewizje, portale internetowe wojujących demoliberałów, gazety będące od lat tubami lewackiej tolerancji prześcigały się w "przerażających" opisach. Mieliśmy zatem niby do czynienia z bandyckim napadem hordy kiboli, którzy wyzywając biednych marynarzy z Meksyku, w końcu postanowili ich skopać i porozbijać na głowie butelki. Jak zwykle odnaleziono w tym polską ksenofobię, gdyż kibice mieli przy tym wykrzykiwać faszystowskie treści. Rasizm, przemoc, faszyzm, terror. Kolejny raz musimy się wstydzić i bić na alarm.

Nazajutrz okazało się jednak, ze było całkiem inaczej. Kibice Ruchu Chorzów przebywali w spokoju na gdyńskiej plaży mając tego dnia mecz z tamtejszą Arką. Grupa pijanych marynarzy z Meksyku poczuła się w pewnym momencie władcami kurortu zaczepiając przechodniów, w tym jedną Polką. Ta odepchnęła jednego z nich, gdy chciał ją złapać za pośladki, za co została uderzona. W tym momencie widząc całość interweniuje część kibiców. Ciągle pewni siebie Meksykanie odpowiadają natomiast .. butelkami i ostrym narzędziem. Pech chciał, że szybko zbiega się kilkudziesięciu innych fanów Ruchu i marynarze zostają ostro skarceni za swe zachowanie.

Mimo, że do nagrań z monitoringu, które przedstawiały taką wersję, dotarli dziennikarze jednej z głównych stacji radiowych i podali ją do obiegu, to nie udało się przełamać medialnej manipulacji. Inne portale, serwisy, telewizje zmieniły jedynie początek narracji. Podano jako opcję, że być może to Meksykanie sprowokowali całe zajście. Po tej, podanej mimochodem w jednym, dwóch zdaniach informacji, wracano do tekstów z dnia wczorajszego. I znów agresja, kibole, rasizm, faszyści. 

Koniec końców szary Kowalski chłonąc reżimowe media, znów zapamięta z tej historii jedynie czarny obraz kibiców. Okoliczności całego zajścia i negatywna, inicjująca rola obywateli Meksyku jest tu jedynie tłem. Zakodowanym obrazem ma być polski kibol, który bezrefleksyjnie sieje terror w każdym miejscu, w którym się znajdzie. Dziennikarstwo z artykułami pisanymi z premedytacją pod tezę w pełnej krasie.

Czy można to wszystko połączyć z szerszą refleksją? 
Nasuwa się tu ostatnie spostrzeżenie Mariusza Maxa Kolonko w jego wideoblogu. Stwierdził on, iż system (władza+media) zainteresowane są od lat takim kanalizowaniem młodzieży, aby wtłoczona w ideologię "róbta co chceta" oraz zdradliwe objęcia hedonizmu i materializmu, odcięła się od zwykłej aktywności społeczno-politycznej. Drugim procesem jest zaszufladkowanie, naznaczenie i zohydzenie masom Polaków tej części społeczeństwa, która wbrew elitom ze swym ideowym zapałem chce walczyć o swą Ojczyznę i ją zmieniać. Muszą to zrobić, gdyż po odejściu w otchłań historii "wywrotowych" mas robotniczych, to właśnie wkurzona młodzież - narodowcy i kibice - jest potencjalnym zapleczem nowej rewolucji.

Ta sprawa pokazuje znów, jak system się tych środowisk boi, jak z nimi walczy, jak konsekwentnie chce skazywać ich na medialny ostracyzm. A jeśli fakty się nie zgadzają? Tym gorzej dla faktów. Kibice to element bandycki i zaplecze dla przestępców. Stadiony to oparcie dla faszyzujących organizacji. Wszystko się zazębia i wszystko jest ex definitione złe (co z tego, że kibice Ruchu, akurat z polskimi środowiskami patriotycznymi mają bardzo mało wspólnego - Kowalski ma się w to nie wgłębiać).

Nie może być inaczej. Kto przez lata wytrwale sieje kłamstwo, manipulację i propagandę ten zbiera burzę i spalone części swego wozu transmisyjnego. Ludzie systemu w strachu przed nową narodową rewolucją, sami jej ogień podniecają. Ten ogień prędzej czy później wybuchnie jeśli coraz więcej ludzi będzie się uwalniać od medialnych kłamstw. Oby tylko były to płomienie idei palące fałsz i nikczemność, a nie wszystko wokół. A tego bezwiednie chcą sami "siewcy".





aktualizacja:  nasz dalszy komentarz w sprawie: zobacz