Człowiek
jest istotą polityczną – fakt ten stwierdzili już myśliciele
starożytni. Kolejne epoki pokazywały natomiast pełną zasadność
tego stwierdzenia. Jednocześnie dostrzegamy polityczną specyfikę
następujących po sobie epok, ich nurty intelektualne i nowe
światopoglądy. Wydaje się, że obecnie żyjemy w czasach pewnego
mało dostrzegalnego przełomu. Epokę nowoczesną, którą w sferze
ideologii i polityki zapoczątkowała dla naszej cywilizacji
rewolucja francuska, zastępuję coraz wyraźniej epoka
„postpolityki”. Jak należy usytuować tutaj nacjonalizm? Czym
powinien właściwie być nacjonalizm w XXI wieku dla ludzi
spoglądających na niego z aprobatą?
Wstrząs wywołany rewolucją francuską był na tyle poważny, że
ideowy krajobraz Europy bardzo się zmienił. W biegu dekad XIX wieku
wykształciła się oś podziału na lewicę i prawicę. To w tym
stuleciu upatruje się zasadniczej genezy takich nurtów ideowych jak
konserwatyzm, liberalizm, socjalizm, zaś u jego końca zrodziła się
Katolicka Nauka Społeczna. Wreszcie okres od wojen napoleońskich do
wybuchu I wojny światowej był zasadniczym czasem powstania i
rozwoju poszczególnych idei narodowych oraz nacjonalizmów.
Nie bez znaczenia jest tutaj liczba mnoga w użytym sformułowaniu.
Nie ma jednego wzoru nacjonalizmu, trudno więc też podać w krótkim
tekście przyczyny jego narodzin w różnych krajach, a następnie
sukcesów. Wielokrotnie starano się jednak uwspółrzędnić jego
naczelne założenia, tworząc model idealny. Dlatego zazwyczaj
uznaje się nacjonalizm za światopogląd oraz pewien system
politycznego myślenia działania, którym w swym ideowym centrum
stawia naród. Konsekwencją tego jest uznanie, że świat w sposób
naturalny podzielony jest na wspólnoty narodowe, każda z nich ma
niezbywalne prawo do wyrażania swojego jestestwa, zaś harmonijna
koegzystencja samodzielnych narodów jest warunkiem światowego
pokoju.
Jak już zaznaczyłem, jest to pewien model idealny, który lokalnie
zdobywał jeszcze szereg innych komponentów. Wiek XX przyniósł
wykolejenie się wielu idei, dla których podłożem był choćby
romantyzm czy oświecenie. W niektórych krajach dotyczyło to
również nacjonalizmu. Finalnie okrucieństwa wojen zdyskredytowały
pojęcie nacjonalizmu, które (w wielu przypadkach niesłusznie)
nabrało wyłącznie pejoratywnego wydźwięku. Z drugiej strony
znalazł się on podobnie jak inne ideologie na przysłowiowej
krawędzi, a wielu przepowiada mu właśnie zniknięcie w przepaści
dziejów. Stoi za tym postępująca globalizacja czy zdegenerowana i
wypłukana z idei epoka „postpolityki”. Wierząc jednak silnie w
żywotność nacjonalizmu, tak jak za wieczny uznajemy naród,
przejdźmy jednak do odpowiedzi na postawione na samym początku
pytania.
Usytuowanie nacjonalizmu pośród innych postaw ideowych i
politycznych powinno pozostać dość klarowne. W sytuacji kiedy
koniunkturalne zmiany z tzw. duchem czasu są prawdziwym nowotworem
dla wszelkich innych izmów, nacjonalizm powinien pozostać twardo na
swoim ideowym gruncie. Niewzruszony „mcdonaldyzacją”
współczesnej polityki, która staje się brudną grą
finansowo-marketingową przedzielaną plastikowymi plebiscytami
popularności, musi zachować swój charakter doktryny skupiając się
w ruchu w pełni ideowym. Opuszczenie pociągu „postpolityki”, w
którym pasażerowie otumanieni demoliberalizmem jadą po jawnie
antynarodowych torach, jest dla XIX-wiecznego nacjonalizmu niezbędne.
Współcześni nacjonaliści są zobowiązani do bezkompromisowego
parcia naprzód w realizacji swojej wizji świata, porzucając
nadzieje, że narodowymi ozdobami da rade udekorować System, który
jest z definicji antynarodowy.
Narodowe samostanowienie kulturowe i polityczne, zachowanie
narodowego systemu wartości, interes narodowy jako wyznacznik
politycznego myślenia oraz stanowcza opozycja dla wszystkiego, co
zagraża powyższym aksjomatom. Nacjonalizm XXI wieku będzie mógł
odnieść sukces, jeśli odpowiednio dostrzeże i zareaguje na
postępującą „postpolityczną” polaryzację. Neokonserwatyzmy,
liberalizmy, socjalizmy wraz z coraz bardziej przebrzmiałym
podziałem na lewice i prawice stoją po przeciwnej stronie barykady,
gdzie najistotniejsze wartości dla narodowca niekoniecznie mają
najwyższą rangę, o ile w ogóle są poważnie respektowane.
Nacjonalizm w naszym stuleci musi się więc usytuować, niczym jego
dawni poprzednicy, w zdecydowanej kontrze do Systemu i przyjąć
charakter kontestacji. Ona jest aktualnie jedyną drogą do
pożądanego odrodzenia narodowego i powstrzymania upadku
cywilizacji.
Nie
możemy jednak w sobie stworzyć wrażenia, że w stosunku do
nacjonalizmu interesuje nas zachowanie statusu quo z dziewiętnastego
stulecia. Wręcz przeciwnie. Szereg rzeczy uległo dezaktualizacji,
zmieniło się tło epoki i byłoby nieporozumieniem nie dostosować
tego do współczesnego nacjonalizmu. Przede wszystkim bieg wydarzeń
wymazał z założeń nacjonalistycznych rewizjonizm granic,
konstytuowanie swej tożsamości wyłącznie przeciwko innej nacji,
oparcie się wyłącznie o skrzywioną politykę historyczną. Dziś
niedopuszczalna jest jakakolwiek wersja szowinizmu. Jest to oczywisty
relikt przeszłości, a wzniecanie nowych lub wskrzeszanie starych
animozji między narodami Europy jest strzelaniem gola do własnej
bramki. Wszystko dlatego, iż na drodze współczesnego nacjonalizmu
nie stają już więzy państwa zaborczych czy wielonarodowe
dynastie. Dziś wróg narodowego światopoglądu jest hydrą o
zdecydowanie większej liczbie głów. Co gorsze w dobie rozszalałej
globalizacji, ponadnarodowych projektów politycznych i
gospodarczych, międzynarodowej finansjery i banksterów, wróg ten
jest mnie namacalny. Lecz jego działanie wcale nie jest mniej
destrukcyjne. Dlatego nacjonalizm XXI wieku reprezentowany przez
naród Starego Kontynentu musi obok swych celów partykularnych,
niewątpliwie nadrzędnych, stawiać sobie także cel Europy Wolnych
Narodów. Nasze cele bowiem w walce o zachowanie idei państwa
narodowego są w dużej mierze sprzężone i współzależne i celami
innych przedstawicieli cywilizacji łacińskiej i bizantyjskiej.
Zasadniczą specyfiką XXI-wiecznego nacjonalizmu jest jednak nie
tylko przyjęcie odpowiedniego charakteru w wymiarze metapolitycznym
i ideowym. Silnie uświadomione, zarysowane i realizowane musi być
też drugie ogniwo współczesnego nacjonalizmu. Nacjonalizm by móc
stać się powszechną ideologią wśród członków wspólnoty
narodowej powinien stać się jak najbliższy jego najszerszym masom.
Nie stanowią ich samozwańcze elity, lokaje „obcych dworów”,
kosmopolityczne media czy rozintelektualizowane salony oderwane od
rzeczywistości. Nacjonalizm w rozpoczynającym się stuleciu musi
pochylić się nad problemami tych milionów Polaków, którzy
najczęściej zainteresowani są walką o przetrwanie. Zrzucenie
przez nacjonalizm znamion subkultury lub fascynacji
młodzieńczo-historycznej oznacza pochylenie się nad problemami
zwykłych ludzi. To tutaj rozgrywa się przyszłość narodu. Tutaj
można jedynie mozolną pracą organiczną tworzyć zalążki
przyszłej armii społecznej, która upomni się o narodowy interes.
Wreszcie tylko praktyczny program i rozwiązania proponowane w
oparciu o życiowe scenariusze i realia statystycznych Polaków,
zezwolą ich sobie zjednać.
Nacjonalizm XXI wieku nie może pozostać jedynie na płaszczyźnie
swej warstwy ideologii i doktryny. Jest to w epoce „postpolityki”
szalenie ważne by pośród wypłukanych z idei formacji
ideowo-politycznych (czytaj biznesowo-mafijnych) móc wyróżniać
się głębiej formułowanym światopoglądem, lecz nie wystarcza.
Niezbędna jest tu także sfera praktyczna, gdzie nacjonalizm jest
blisko bieżących spraw narodu, stale pracuje nad ich rozwiązaniem
z korzyścią dla jego interesu i nie przestaje w wysiłkach nad
pomnożeniem sił duchowym i materialnych Polaków. Obie sfery muszą
się zazębiać i uzupełniać. Obie odpowiadają za powodzenie
współczesnego nacjonalizmu, który z bagna „postpolitycznej”
miałkości może wyjść jeszcze silniejszy.
Rafał Kolendowicz
_________
Tekst nadesłany do redakcji w ramach konkursu, w którym zdobył 1 miejsce.