Nowa strona internetowa

wtorek, 1 października 2013

Czym powinien być nacjonalizm w XXI wieku?

Człowiek jest istotą polityczną – fakt ten stwierdzili już myśliciele starożytni. Kolejne epoki pokazywały natomiast pełną zasadność tego stwierdzenia. Jednocześnie dostrzegamy polityczną specyfikę następujących po sobie epok, ich nurty intelektualne i nowe światopoglądy. Wydaje się, że obecnie żyjemy w czasach pewnego mało dostrzegalnego przełomu. Epokę nowoczesną, którą w sferze ideologii i polityki zapoczątkowała dla naszej cywilizacji rewolucja francuska, zastępuję coraz wyraźniej epoka „postpolityki”. Jak należy usytuować tutaj nacjonalizm? Czym powinien właściwie być nacjonalizm w XXI wieku dla ludzi spoglądających na niego z aprobatą?


 Wstrząs wywołany rewolucją francuską był na tyle poważny, że ideowy krajobraz Europy bardzo się zmienił. W biegu dekad XIX wieku wykształciła się oś podziału na lewicę i prawicę. To w tym stuleciu upatruje się zasadniczej genezy takich nurtów ideowych jak konserwatyzm, liberalizm, socjalizm, zaś u jego końca zrodziła się Katolicka Nauka Społeczna. Wreszcie okres od wojen napoleońskich do wybuchu I wojny światowej był zasadniczym czasem powstania i rozwoju poszczególnych idei narodowych oraz nacjonalizmów.

Nie bez znaczenia jest tutaj liczba mnoga w użytym sformułowaniu. Nie ma jednego wzoru nacjonalizmu, trudno więc też podać w krótkim tekście przyczyny jego narodzin w różnych krajach, a następnie sukcesów. Wielokrotnie starano się jednak uwspółrzędnić jego naczelne założenia, tworząc model idealny. Dlatego zazwyczaj uznaje się nacjonalizm za światopogląd oraz pewien system politycznego myślenia działania, którym w swym ideowym centrum stawia naród. Konsekwencją tego jest uznanie, że świat w sposób naturalny podzielony jest na wspólnoty narodowe, każda z nich ma niezbywalne prawo do wyrażania swojego jestestwa, zaś harmonijna koegzystencja samodzielnych narodów jest warunkiem światowego pokoju.

Jak już zaznaczyłem, jest to pewien model idealny, który lokalnie zdobywał jeszcze szereg innych komponentów. Wiek XX przyniósł wykolejenie się wielu idei, dla których podłożem był choćby romantyzm czy oświecenie. W niektórych krajach dotyczyło to również nacjonalizmu. Finalnie okrucieństwa wojen zdyskredytowały pojęcie nacjonalizmu, które (w wielu przypadkach niesłusznie) nabrało wyłącznie pejoratywnego wydźwięku. Z drugiej strony znalazł się on podobnie jak inne ideologie na przysłowiowej krawędzi, a wielu przepowiada mu właśnie zniknięcie w przepaści dziejów. Stoi za tym postępująca globalizacja czy zdegenerowana i wypłukana z idei epoka „postpolityki”. Wierząc jednak silnie w żywotność nacjonalizmu, tak jak za wieczny uznajemy naród, przejdźmy jednak do odpowiedzi na postawione na samym początku pytania.

Usytuowanie nacjonalizmu pośród innych postaw ideowych i politycznych powinno pozostać dość klarowne. W sytuacji kiedy koniunkturalne zmiany z tzw. duchem czasu są prawdziwym nowotworem dla wszelkich innych izmów, nacjonalizm powinien pozostać twardo na swoim ideowym gruncie. Niewzruszony „mcdonaldyzacją” współczesnej polityki, która staje się brudną grą finansowo-marketingową przedzielaną plastikowymi plebiscytami popularności, musi zachować swój charakter doktryny skupiając się w ruchu w pełni ideowym. Opuszczenie pociągu „postpolityki”, w którym pasażerowie otumanieni demoliberalizmem jadą po jawnie antynarodowych torach, jest dla XIX-wiecznego nacjonalizmu niezbędne. Współcześni nacjonaliści są zobowiązani do bezkompromisowego parcia naprzód w realizacji swojej wizji świata, porzucając nadzieje, że narodowymi ozdobami da rade udekorować System, który jest z definicji antynarodowy.

Narodowe samostanowienie kulturowe i polityczne, zachowanie narodowego systemu wartości, interes narodowy jako wyznacznik politycznego myślenia oraz stanowcza opozycja dla wszystkiego, co zagraża powyższym aksjomatom. Nacjonalizm XXI wieku będzie mógł odnieść sukces, jeśli odpowiednio dostrzeże i zareaguje na postępującą „postpolityczną” polaryzację. Neokonserwatyzmy, liberalizmy, socjalizmy wraz z coraz bardziej przebrzmiałym podziałem na lewice i prawice stoją po przeciwnej stronie barykady, gdzie najistotniejsze wartości dla narodowca niekoniecznie mają najwyższą rangę, o ile w ogóle są poważnie respektowane. Nacjonalizm w naszym stuleci musi się więc usytuować, niczym jego dawni poprzednicy, w zdecydowanej kontrze do Systemu i przyjąć charakter kontestacji. Ona jest aktualnie jedyną drogą do pożądanego odrodzenia narodowego i powstrzymania upadku cywilizacji.

Nie możemy jednak w sobie stworzyć wrażenia, że w stosunku do nacjonalizmu interesuje nas zachowanie statusu quo z dziewiętnastego stulecia. Wręcz przeciwnie. Szereg rzeczy uległo dezaktualizacji, zmieniło się tło epoki i byłoby nieporozumieniem nie dostosować tego do współczesnego nacjonalizmu. Przede wszystkim bieg wydarzeń wymazał z założeń nacjonalistycznych rewizjonizm granic, konstytuowanie swej tożsamości wyłącznie przeciwko innej nacji, oparcie się wyłącznie o skrzywioną politykę historyczną. Dziś niedopuszczalna jest jakakolwiek wersja szowinizmu. Jest to oczywisty relikt przeszłości, a wzniecanie nowych lub wskrzeszanie starych animozji między narodami Europy jest strzelaniem gola do własnej bramki. Wszystko dlatego, iż na drodze współczesnego nacjonalizmu nie stają już więzy państwa zaborczych czy wielonarodowe dynastie. Dziś wróg narodowego światopoglądu jest hydrą o zdecydowanie większej liczbie głów. Co gorsze w dobie rozszalałej globalizacji, ponadnarodowych projektów politycznych i gospodarczych, międzynarodowej finansjery i banksterów, wróg ten jest mnie namacalny. Lecz jego działanie wcale nie jest mniej destrukcyjne. Dlatego nacjonalizm XXI wieku reprezentowany przez naród Starego Kontynentu musi obok swych celów partykularnych, niewątpliwie nadrzędnych, stawiać sobie także cel Europy Wolnych Narodów. Nasze cele bowiem w walce o zachowanie idei państwa narodowego są w dużej mierze sprzężone i współzależne i celami innych przedstawicieli cywilizacji łacińskiej i bizantyjskiej.

Zasadniczą specyfiką XXI-wiecznego nacjonalizmu jest jednak nie tylko przyjęcie odpowiedniego charakteru w wymiarze metapolitycznym i ideowym. Silnie uświadomione, zarysowane i realizowane musi być też drugie ogniwo współczesnego nacjonalizmu. Nacjonalizm by móc stać się powszechną ideologią wśród członków wspólnoty narodowej powinien stać się jak najbliższy jego najszerszym masom. Nie stanowią ich samozwańcze elity, lokaje „obcych dworów”, kosmopolityczne media czy rozintelektualizowane salony oderwane od rzeczywistości. Nacjonalizm w rozpoczynającym się stuleciu musi pochylić się nad problemami tych milionów Polaków, którzy najczęściej zainteresowani są walką o przetrwanie. Zrzucenie przez nacjonalizm znamion subkultury lub fascynacji młodzieńczo-historycznej oznacza pochylenie się nad problemami zwykłych ludzi. To tutaj rozgrywa się przyszłość narodu. Tutaj można jedynie mozolną pracą organiczną tworzyć zalążki przyszłej armii społecznej, która upomni się o narodowy interes. Wreszcie tylko praktyczny program i rozwiązania proponowane w oparciu o życiowe scenariusze i realia statystycznych Polaków, zezwolą ich sobie zjednać.

Nacjonalizm XXI wieku nie może pozostać jedynie na płaszczyźnie swej warstwy ideologii i doktryny. Jest to w epoce „postpolityki” szalenie ważne by pośród wypłukanych z idei formacji ideowo-politycznych (czytaj biznesowo-mafijnych) móc wyróżniać się głębiej formułowanym światopoglądem, lecz nie wystarcza. Niezbędna jest tu także sfera praktyczna, gdzie nacjonalizm jest blisko bieżących spraw narodu, stale pracuje nad ich rozwiązaniem z korzyścią dla jego interesu i nie przestaje w wysiłkach nad pomnożeniem sił duchowym i materialnych Polaków. Obie sfery muszą się zazębiać i uzupełniać. Obie odpowiadają za powodzenie współczesnego nacjonalizmu, który z bagna „postpolitycznej” miałkości może wyjść jeszcze silniejszy.

Rafał Kolendowicz


_________

Tekst nadesłany do redakcji w ramach konkursu, w którym zdobył 1 miejsce.