sobota, 6 sierpnia 2011
Szwecja: Rządowy plan przeciwdziałania ekstremizmowi + refleksja
Zamach w Norwegii pociągnął za sobą przewidywane konsekwencje. Władze i służby specjalne europejskich krajów zastanawiają się nad zwiększeniem uprawnień służb porządkowych oraz przygotowują specjalne ustawy mające przeciwdziałać „ekstremizmowi”. Szwedzki rząd zapowiedział przedstawienie własnego planu przeciwko ekstremizmowi.
Jego głównym założeniem jest „powstrzymanie ludzi od znalezienia się w sytuacji, w której mogą dopuścić się przemocy w imię swoich politycznych bądź religijnych przekonań”. Rząd w tworzenie planu i jego realizacje zamierza zaangażować m.in. szwedzkie służby bezpieczeństwa (Säpo), Krajową Radę ds.. Zapobiegania Przestępczości, Krajową Radę ds. Młodzieży i Stowarzyszenie Władz Lokalnych i Regionów (SALAR). Odpowiedzialność za aktualizację strategii antyterrorystycznej spadnie na minister sprawiedliwości Beatrice Ask, natomiast walką z ekstremizmem zajmie się minister demokracji Birgitta Ohlsson.
„-Cała Szwecja potrzebuje naszych wspólnych wysiłków dla ochrony naszej demokracji” – napisał szwedzki premier Fredrick Reinfeldt w artykule opublikowanym w gazecie Dagens Nyheter. Pierwsze propozycje utworzenia planu przeciwdziałania ekstremizmowi pojawiły się w Szwecji pół roku temu po samobójczym zamachu w Sztokholmie. Ministrowie podali, że plan przeciwdziałania ekstremizmowi skupiał się będzie na trzech głównych środowiskach: nacjonalistach, radykalnej lewicy oraz ekstremistach islamskich.
Według szwedzkiej bezpieki środowiska te nie odnotowały w ostatnich latach znacznego wzrostu członków czy aktywności, jednak ministrowie zamierzają dmuchać na zimne. „-Nie wiemy jak ekstremizm będzie wyglądał jutro. Ruchy ekstremistyczne, które będą ewoluować i zdobywać coraz więcej zwolenników żywią się przekazywaniem skrajnych poglądów politycznych. Dlatego ważne jest aby fundamentalizm i ekstremizm we wszystkich jego formach spotkał się z silną reakcją, która zniszczy ich pełne przemocy przesłanie.” – napisali ministrowie.
Czym objawiają się „skrajne poglądy” mogące określić kogoś mianem „ekstremisty”? Jest to np. wymieniony przez polityków nacjonalizm ale także niechęć do mniejszości czy masowej imigracji. Według badań przeprowadzonych przez szwedzkie Forum Żywej Historii 20% studentów szkół wyższych w Szwecji jest „wyraźnie nietolerancyjna wobec Żydów, Romów, muzułmanów, homoseksualistów i imigrantów”, co według nich świadczy o znacznym wpływie „ugrupowań nacjonalistycznych i rasistowskich”. Według ministrów konieczne jest prewencyjne działania w stosunku do osób, wyznających podobne „antydemokratyczne” poglądy i takie działania zapowiadają po wprowadzeniu w życie swojego planu. „-Musimy akceptować i afirmować różnorodność, ale opartą na rdzeniu naszych wspólnych wartości demokratycznych. Wartości, które bazują na uniwersalnych prawach człowieka” – napisali Ohlsson, Ask i Reinfeldt.
za autonom.pl
Opisywana powyżej sytuacja przypomina znane już z historii zjawisko, które miało miejsce po 9/11 - zamachach terrorystycznych z 11 września 2001. Odrzucając na bok teorie spiskowe co do samego zamachu, bezsprzeczny jest fakt ich wykorzystania przez państwo/państwa i ich służby. Terroryzm szeroko pojęty stał się słowem wytrychem, wyrazem magicznym, które na fali społecznego zastraszenia, zdezorientowania i fobii bezpieczeństwa ulegało władzom i kroczek po kroczku oddawało jej swoją wolność. A ta z kolei w drugą stronę- widząc jak chwyta slogan "środki bezpieczeństwa", "walka z terroryzmem" legitymizowała tym swoje kolejne poczynania obcierając obywateli z ich wolności zwiększając swoje uprawnienia (wystarczy tu wspomnień o kontrolach na lotniskach, możliwościach podsłuchu czy zbieraniu i archiwizowaniu szeregu danych o obywatelu). Zamachy w Londynie i Madrycie parę lat później tylko nakręciły spiralę. Argument wolnościowy permanentnie przegrywał z argumentem bezpieczeństwa. Wytrych terroryzmu działał nawet w krajach, w których zagrożenie terrorystyczne i nikłe.
Swoista moda i przemijanie nie jest ograniczone jedynie do trendów na wybiegach i nowych kolekcji ubrań. Pewne podobieństwo występuje również w zjawiskach społecznych. Magiczne słowo terroryzmu mówiąc potocznie wytarło się i nie ma już tak mocnej siły przebicia jak w poprzedniej dekadzie (co oczywiście nie oznacza, że ją utraciło całkowicie). Korzystnym zabiegiem (dla władzy) jest wynalezienie nowego terminu, które mogłoby pełnić pomocniczą rolę dla terroryzmu. Ekstremizm, jako termin zarówno w teorii jak również w pewnym sensie w praktyce zazębiający się z terroryzmem, doskonale się do tego nadaje. Nie jest on naturalnie kompletną nowością w wachlarzu takich słów, ale odpowiednio wydobyty, z odpowiednim "makijażem" może wywierać równie silny wpływ. Tego lata okazja i pretekst ku temu zdarzyła się odpowiednia. Wszystko za sprawą wydarzeń w Norwegii, które jak widać w cytowanym artykule, pociągnęły za sobą pewne posunięcia sąsiedniego rządu szwedzkiego. Dla rzeczywistej czujności i ochrony przed ekstremizmem? Naiwność.
Anders Behring Breivik dokonując masowych morderstw ( więcej o sprawie link) dał pretekst do wywołania tematu ekstremizmu i podjęcia szerzej pewnej debaty oraz dokonania nowych zabiegów językowych, społecznych. Cały główny nurt mediów relacjonując to zdarzenie nazywało tego mordercę zamiennie: prawicowym ekstremistą, chrześcijańskim fundamentalistą, a nawet nacjonalistą. Jak szybko wychwyciły pomniejsze media nieskrępowane więzami politycznej poprawności, żadne z powyższych nie jest celnym strzałem. Jest "zwyczajnym" syjonistycznym fanatykiem, chcącym ruchowi antyimigranckiegiemu narzucić proizraelski nurt. Nie był to jednak bynajmniej omyłkowy strzał. Mimo, że często twarze dziennikarzy i polityków z ekranów telewizji mamy za ćwierćinteligentów (co jest prawdą) to pełnią oni zazwyczaj rolę kukiełek i klakierów. Ktoś z drugiego planu, z oddali, doskonale wiedział co robi tytułując norwerskiego mordercę takimi epitetami.
Demokracja podobnie jak inne systemy ma swoją nowomowę. Tak jak kiedyś były "demokracje ludowe", "obrońcy pokoju", "karły reakcji", tak dzisiaj są tolerancje, prawa człowieka, społeczeństwo multikulturowe i właśnie ekstremizmy. Czego to ostatnie ma znamiona nowomowy? Ponieważ prawdziwy ekstremizm w Europie miał miejsce przykładowo w latach '70 XX wieku w postaci zamachów RAF (Red Army Fraction). Zaś dzisiaj są to opozycyjne ruchy polityczne, jak europejskie ruchy nacjonalistyczne, które kontestują zastany system (sam. Dopóki nie łamią prawa mają mieć do tego rzekomo pełne prawo. Aby tak bezczelnie nie łamać własnych reguł, rządy demokratyczne chcą swych wrogów politycznych dyskredytować innymi metodami - przyklejanie do nich "magicznych" epitetów i słów wytrychów, takich jak ekstremizm. Zamach w Norwegii dał na to szanse, dlatego od razu pojawiły się w przestrzeni publicznej informacje o "nacjonaliście" i "prawicowym ekstremiście".
Na przykładzie widocznym w cytowanym artykule widać dodatkowo kolejny aspekt reperkusji jakie niesie za sobą owy zamach, a właściwie utwierdza od dłuższego czasu podejmowane zabiegi. Otóż zauważalne są starania wrzucenia w nawias szeroko pojętego ekstremizmu nie tylko sam nacjonalizm, ale również postawy niechętne masowej nielegalnej imigracji z poza Europy wyrażane przez ludzi, którzy "ekstremistami" z tych 3 grup nie są. Dzieje się to nie bez przyczyny. Narody europejskie coraz bardziej odczuwają negatywne skutki tej imigracji, widzą jej narastającą falę po rozwoju rewolucyjnych wypadków w Afryce Północnej i wyrażają wobec tego swoje negatywne stanowisko. Nastroje antyimigranckie biegną równolegle z deklaracjami przywódców europejskich (A. Merkel, N. Sarkozy, D. Cameron), którzy w poprzednim roku dosłownie obudzili się z ręką w nocniku "spostrzegawczo" zauważając, iż idea społeczeństwa multikulturalnego się nie sprawdziła i jest nie do wdrożenia. Jak widać działania rządów europejskich (w których rząd szwedzki zapewne nie będzie odosobniony) według powyższych wniosków nie będą postępować jeśli będzie chodzić o zwiększanie uprawnień swojej działalności, wprowadzenia na 1 tor obiegu nowego słowa "straszaka" - ekstremizmu. Na tym posunięciu pieką dwie pieczenie na jednym ogniu, gdyż dodatkowo poprzez żonglowanie pojęciami w przekazach medialnych i własnych stanowiskach doklejają do oponentów politycznych drażliwą społecznie łatkę i dyskredytują zdrowy odruch narodów europejskich, jakim jest niechęć wobec niekontrolowanej, nielegalnej imigracji. To wszystko co zostało napisane rysuje przed nami rozgrywkę, która będzie się rozgrywać ze zdwojoną siłą wobec drastycznych przemian stosunków społecznych w europie i narastanie nowych nastrojów wśród części ludności (nastrojów narodowych, które będą pokłosiem sypiącego się centralnego porządku). Rozgrywkę, toczącą się potencjalnie wokół błahostek, czyli słów, epitetów, terminów.
Etykiety:
Wpisy