Jednego dnia w kalendarzu brakowało, abyśmy zignorowali śmieszną inicjatywę nieznanego stowarzyszenia "Lepsze dziś". Zapowiedziało ono obchody pod pomnikiem .. gen. Świerczewskiego - postaci niewątpliwie zasłużonej. Problem jednak w tym, że zasłużonej dla komunistów i ich ideowych spadkobierców (na całej akcji pojawiło się SLD), bowiem ów generał walczył w roku 1920, lecz po stronie bolszewików, zaś po II WŚ montował w Polsce komunistyczny ład m.in. wyrokami na AK-owców. Do całych obchodów chciano dodatkowo dorobić oblicze pojednania polsko-ukraińskiego. Niestety 1 kwietnia i prima aprilis był dzień po tej akcji, dlatego musieliśmy się tam zjawić swoją delegacją i nieco pokrzyżować szyki gloryfikatorom generała. Musieliśmy, gdyż całe te obchody to dla naszego regionu wstyd na całą Polskę.
Z Rzeszowa mimo niesprzyjającej aury wyjeżdżamy jednym autem wcześnie rano. Jesteśmy na miejscu (Jabłonki k. Baligrodu) kiedy na horyzoncie nie widać jeszcze żadnych uczestników. Ci zbierają się nieco dalej razem ze sporą ilością mediów. Po tym rozeznaniu wracamy pod sam pomnik, gdzie pojawiły się już osoby z ONRu oraz miejscowi mieszkańcy (osoby starsze ze swoimi dziećmi). Łącznie z nami ponad 20 osób. Postanawiamy rozstawić się zatem przed pomnikiem utrudniając do niego dojście. W tym celu rozwijamy nasz na szybkości wykonany transparent 'Precz z gloryfikacją komunizmu'.
Po jakimś czasie podchodzą ku naszej grupie media, zaś następnie zjawiają się uczestnicy daremnych obchodów, zwiezieni tam autokarami i busami (ciekawe za czyje pieniądze, czyżby państwowe?). Większość mocno zaawansowana wiekowo, żywiąca zapewne sentyment to byłego (zbrodniczego) systemu. Ten ludowo-robotniczy zastęp postępowych aktywistów prowadził młody, obiecujący wojownik idei marksistowskiej towarzysz Kamiński (poseł SLD). Z naszych ust nastąpiło reakcyjno-imperialistyczne przywitanie delegacji gloryfikatorów weterana walk o "pokój i demokrację w imię ojczyzny Kraju Rad". Niosło się znane z innych manifestacji o odchyleniu prawicowo-nacjonalistycznym "Precz z komuną", "Raz sierpem raz młotem...". Nie po drodze im była nasza obecność, toteż zaczęły lecieć w naszą stronę wyzwiska, pojawiały się nerwowe gestykulacje. Niektórzy wdają się z przodownikami Polski Ludowej w polemiki i przekrzykiwania rodem z programów publicystycznych. Uznajemy to kompletnie za bezcelowe. O czym tu dyskutować i do czego ich przekonywać? Pojawiają się pojedyncze drobne przepychanki. W końcu boczną stroną aktyw leninowski składa kwiaty pod pomnikiem swego generała. To właściwie było tyle na ten dzień, gdyż ani orkiestry, ani hymnu, ani rekonstrukcji (mimo zapowiedzi organizatorów) nie było. Kiedy już zaczynamy się powoli rozchodzić, gdyż nic nie wskazywało na to, że coś ma się coś jeszcze wydarzyć, miał miejsce incydent między obiema stronami, które rozdzieliła policja. Wobec małego fermentu w internecie oświadczamy, że nie byliśmy jego uczestnikami, dlatego nie podejmujemy się także komentowania.
Akcja mimo skromnej frekwencji odniosła zamierzony cel. Haniebne obchody nie zostały przeprowadzone w zakładanym kształcie, zaś gloryfikatorzy gen. Świerczewskiego i epigoni systemu komunistycznego napotkali w swych poczynaniach sprzeciw wobec swej czerwonej hucpy. Niestety ten sprzeciw miał taki rozmiar jak ogólna skala aktywności polskiego społeczeństwa, czyli śladowy. Jednak jeśli nie będzie go wcale, to marazm i apatia będzie się tylko pogłębiać. Dlatego nie zamierzamy ustawać w bezinteresownej, dobrowolnej działalności.
Jednocześnie zastanawia fakt co kierowało organizatorami tych wysoce wątpliwych obchodów, ponieważ z pewnością nie były to powyższe przesłanki. Zastanawia nas zatem co stało się z publicznymi (sic!) pieniędzmi, które w kwocie 10 tys. zł zostały przeznaczone na ten cel. Alarmująca jest też postawa urzędu wojewódzkiego, który przyjrzał się dopiero imprezie bliżej po szumie wywołanym w mediach. Śmiesznych wątpliwości i absurdów jest wiele. Jedno jest tylko pewne - przez wzgląd na historię zawsze będziemy przeciwni gloryfikacjom komunizmu.